Ekspert ds. cyberbezpieczeństwa: „Nie pokonasz oszustów, ograniczając jedynie liczbę kart w ręku”

Próg wejścia dla oszustów
— Czy władze podejmują właściwe działania w walce z osobami uzależnionymi?
— Ustalenie limitu na liczbę kart bankowych na osobę do 20, przy czym w jednym banku nie powinno ich być więcej niż pięć, może częściowo pomóc w walce z oszustami, ale środek ten nie jest panaceum. Mają one na celu ograniczenie masowego wydawania kart, które są również aktywnie wykorzystywane przez oszustów w ich działaniach, np. do wypłacania skradzionych środków lub uczestniczenia w ukrytych transakcjach finansowych.
Ustanawiając limity na liczbę kart bankowych, regulator próbuje „odciąć tlen” oszustwom: teraz przestępcom będzie znacznie trudniej wydać wiele kart jednej osobie. Z jednej strony wprowadzenie limitu utrudni życie dropperom, a także ułatwi śledzenie podejrzanych transakcji. Z drugiej strony, niestety, mało prawdopodobne jest, aby przepływ „szarych” kart został całkowicie zatrzymany. Na platformach cieni i forach specjalistycznych, w tym w komunikatorach internetowych, od dawna funkcjonuje stabilny rynek sprzedaży kart bankowych: są one kupowane, wymieniane, często wydawane fikcyjnym osobom lub z wykorzystaniem fałszywych danych. Wraz z wprowadzeniem ograniczeń ceny takich kart wzrosły, co jest naturalne, gdyż otwieranie ich w takich ilościach stało się teraz trudniejsze.
— Ale uczynienie zakazanego produktu droższym i całkowite wycofanie go z rynku to nie to samo. Czy przyjęte ograniczenia okażą się przydatne?
— Oczywiście, omawiane środki najprawdopodobniej doprowadzą do zmniejszenia ogólnej liczby kart „technicznych” w obiegu. Próg wejścia dla oszustów będzie wyższy, co oznacza, że część z nich zostanie po prostu wyeliminowana. Przestępcy z reguły nie udają się do banku z paszportem, aby zarejestrować dziesiątki kart na swoje nazwisko - jest to zbyt ryzykowne i od dawna nie jest praktykowane w środowisku przestępczym.
- Co oni wtedy robią?
— Aktywnie korzystają z platform cieni, głównie darknetu, na którym powstał cały nielegalny rynek kart bankowych. Na takich nośnikach można kupić już wydane karty, często na nazwiska fikcyjnych osób lub z fałszywymi dokumentami, czasem nawet z „obsługą” i dostępem do bankowości internetowej. Ponadto istnieje cała sieć sprzedawców na specjalistycznych forach i czatach komunikatorów internetowych, którzy za określoną kwotę gotowi są udostępnić kartę o wymaganych parametrach - debetową, kredytową, powiązaną z konkretnym bankiem lub regionem. Dzięki temu osoby dokonujące przelewu nie muszą ryzykować osobistej wizyty w banku: wszystko odbywa się zdalnie, anonimowo i często według sprawdzonego schematu. Dlatego proste ograniczenie liczby kart na osobę, choć utrudnia masową rejestrację za pośrednictwem oficjalnych kanałów, nie wpływa na znaczną część osób dokonujących rejestracji, które od dawna „pracują” według innych zasad i polegają na podziemnej infrastrukturze.
Czy dwadzieścia to dużo czy mało?
— Dlaczego władze ograniczyły się do limitu 20 kart na Rosjanina? Dla przeciętnego człowieka jest to ewidentnie za dużo...
- To jest rozwiązanie kompromisowe. Pozwala uwzględnić interesy zarówno zwykłych obywateli, jak i tych, którzy aktywnie korzystają z instrumentów finansowych, ograniczając jednocześnie możliwości nadużyć. Zdaniem regulatora przeciętny człowiek po prostu nie potrzebuje aż tylu kart. Jak zauważyła w swoich przemówieniach szefowa Banku Centralnego Elvira Nabiullina, przeciętny obywatel nie potrzebuje 50 czy 100 kart, aby rozwiązać swoje codzienne problemy. Nawet 20 kart to raczej rezerwa niż ścisłe dopasowanie. Numer ten pozwala osobom prowadzącym działalność na własny rachunek, przedsiębiorcom lub inwestorom na dalszą współpracę z różnymi bankami, korzystanie z programów lojalnościowych, zwrotu gotówki i innych produktów, ale jednocześnie eliminuje możliwość masowej rejestracji kart w celach oszukańczych.
Tak, są obywatele, którzy dostają kartę jednego banku, bo mają zniżki na bilety lotnicze, innego, bo mają bonusy przy korzystaniu ze stacji benzynowych określonej sieci, trzeciego, bo mogą korzystać z saloników biznesowych na lotniskach, a czwartego, bo po prostu dostają wynagrodzenie. Ale nawet dla takich konsumentów 20 kart w ręku jest wystarczającym limitem, aby pokryć wszystkie potrzeby.
— Czy był to jedyny argument, na którym oparły się władze w swojej decyzji?
- Nie sądzę. Decyzja o ograniczeniu liczby kart do 20 na obywatela i nie więcej niż pięciu w jednym banku opiera się częściowo na praktyce międzynarodowej. Na przykład w Kazachstanie od początku 2025 roku obowiązuje ograniczenie – nie można posiadać więcej niż 5 kart w jednym banku. Rosja dostosowała ten pomysł do własnych realiów, zapewniając jednocześnie użytkownikom większą elastyczność.
— A z punktu widzenia banków, czy 20 i 5 to normalne liczby?
—W tym przypadku niezwykle istotne jest, aby limit 20 kart był technicznie łatwy do kontrolowania: banki i organy regulacyjne mogą łatwo śledzić łączną liczbę kart przypadającą na jedną osobę i natychmiast blokować próby przekroczenia ustalonego progu. Numer ten spełnia zatem dwie funkcje jednocześnie: odstrasza oszustów i nie przeszkadza uczciwym klientom.
— Jak wprowadzenie tej normy może wpłynąć na życie Rosjan?
— Dla większości obywateli nie będzie to zauważalna zmiana. Według statystyk, w kwietniu 2024 r. liczba kart kredytowych w rękach obywateli wyniosła niecałe 91 milionów, a łączna liczba kart bankowych wyniosła około 190,3 miliona. Oznacza to, że średnio na jednego mieszkańca Rosji przypadają 1–2 karty, a w rękach naprawdę dużej ich liczby znajduje się tylko niewielka część populacji. Dzięki temu zdecydowana większość użytkowników, korzystająca z 2-5 kart do codziennych wydatków, otrzymywania wynagrodzeń, oszczędności czy cashbacku, nie odczuje skutków wprowadzonej normy.
— A który ze świadomych obywateli może ucierpieć na skutek wprowadzenia tego ograniczenia?
— Może to dotyczyć osób aktywnie zaangażowanych w działalność finansową: osób prowadzących działalność na własny rachunek, indywidualnych przedsiębiorców, inwestorów prywatnych, a także użytkowników platform kryptowalutowych i usług P2P (od angielskiego „peer-to-peer”, czyli „równy równemu” – jest to nazwa platformy, która umożliwia użytkownikom bezpośrednią interakcję ze sobą bez pośredników. – „MK” ). Dla tej kategorii obywateli posiadanie dużej liczby kart stanowi część strategii finansowej: rozdzielają oni transakcje między bankami, korzystają z programów bonusowych, optymalizują podatki i płatności. Dla nich limit ten może być zbyt restrykcyjny i wymagać ponownego przemyślenia podejścia do zarządzania finansami osobistymi i firmowymi.
„Zmniejsz skalę zakraplania”
— Ilu obywateli w ogóle kiedykolwiek w życiu przekazało pieniądze osobom udzielającym wpłat?
— Według Banku Rosji, tylko w 2024 r. około 10 milionów Rosjan przelało pieniądze na karty typu dropper, czyli uczestniczyło — świadomie lub nie — w procederach związanych z wypłacaniem i praniem pieniędzy. W tym kontekście wprowadzenie limitu jest próbą ograniczenia zasobu, który jest aktywnie wykorzystywany w schematach cieni. Ograniczając możliwość wydawania dziesiątek i setek kart na osobę, państwo ma nadzieję ograniczyć skalę dropshippingu.
— Czy w zasadzie za pomocą proponowanego środka będzie można zwalczać opadanie?
— Spadek ten jest objawem głębokiego problemu systemowego związanego z rynkami cieni, anonimowością cyfrową i podatnością kontroli finansowych. Aby skutecznie zwalczać to zjawisko, należy działać w kilku kierunkach.
Po pierwsze, konieczna jest algorytmizacja i kontrola kart bankowych. Należy nadal rozwijać i wzmacniać mechanizmy identyfikacji tożsamości uczestników giełd bankowych i kryptowalut. Oznacza to, że dane powinny być sprawdzane bardziej rygorystycznie przy otwieraniu kont, m.in. przy użyciu danych biometrycznych, kompleksowej weryfikacji paszportów w bazach danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a także, być może, blokowaniu ponownej identyfikacji tej samej osoby w różnych bankach przy użyciu fałszywych danych.
Po drugie, musimy wzmocnić inteligencję cyfrową, opracować technologie monitorowania darknetu i aktywniej współpracować z platformami sprzedającymi takie usługi.
Po trzecie, konieczne jest utworzenie rejestru dropperów. Jeśli dana osoba raz wpadła w pułapkę oszustwa, jej prawa mogą zostać cofnięte: jej dane muszą zostać wpisane do rejestru międzybankowego z ograniczeniami w otwieraniu nowych kont lub dokonywaniu tego typu transakcji.
Po czwarte, konieczna jest praca wyjaśniająca wśród obywateli, a zwłaszcza ludzi młodych, na poziomie szkół, uczelni, szkół technicznych i wyższych uczelni. Jest to bardzo ważny aspekt, gdyż w świadomości nastolatków i młodych ludzi, którzy najczęściej zachowują się jak tego typu osoby, nie ma zrozumienia niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą tego typu działalność. A jeśli się nie pojawi, przestępczość będzie rosła.
mk.ru